Marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz w rozmowie z Twoim Radiem komentuje wizytę premier Meklemburgii-Pomorza Przedniego Manueli Schwesig. Tłumaczy, dlaczego nie była szeroko nagłośniona, opowiada o tematach poruszonych podczas spotkania oraz odnosi się tematów nielegalnej migracji i kontrolach na granicy polsko-niemieckiej.
Janusz Merz: Wizyta premier Meklemburgii-Pomorza przedniego na Pomorzu Zachodnim. Mało informacji przedostało się o jej przebiegu, czy to celowy zabieg ukrywania tematów spotkania z Manuelą Schwesig?
Olgierd Geblewicz: Jeżeli chodzi o ukrywanie – rzeczywiście, błędem moich pracowników było to, że nie zamieścili posta na Facebooku, bo to jest nasz najczęstszy kanał komunikacji. To wynikało z niedopatrzenia. Natomiast komunikat został umieszczony na stronach urzędowych Urzędu Marszałkowskiego i każdy bez trudu mógł znaleźć tę informację. Jeśli chodzi o wizytę – była to popołudniowa wizyta, wynikająca z napiętych kalendarzy – zarówno mojego, jak i pani premier. Nie organizowaliśmy jej w formacie medialnym, raczej miała charakter symboliczny – podsumowujący 25-lecie współpracy między Pomorzem Zachodnim a Meklemburgią-Pomorzem Przednim.
Spotkaliśmy się w Transgranicznym Ośrodku Edukacji Ekologicznej w Zalesiu – miejscu stworzonym właśnie po to, by rozwijać współpracę transgraniczną, m.in. w zakresie ochrony przyrody i edukacji ekologicznej. Zasadziliśmy tam wspólnie drzewo – symbol 25-lecia tej współpracy.
Jeśli chodzi o relacje polityczne z panią premier Schwesig – pamiętamy, że były one schłodzone po jej bardzo zachowawczej postawie wobec Rosji na początku wojny w Ukrainie. Rok temu spotkaliśmy się podczas Szczytu Partnerstwa Odry w Berlinie – tam rzeczywiście zauważalna była zmiana narracji, zarówno ze strony pani premier, jak i SPD. Wtedy – i kanclerz Scholtz, i ona – wyraźnie potępiali Rosję i deklarowali wsparcie dla Ukrainy. Rozmawialiśmy wtedy w cztery oczy – bardzo szczerze, powiedziałbym: szczerze do bólu. Ta zmiana w postrzeganiu Rosji przez niemieckie elity to coś, o czym mówiłem od lat. Mówiłem, że Nord Stream 2 to błąd geopolityczny, nie tylko gospodarczy – choć niemieccy socjaliści upierali się przy tej drugiej wersji. Jeszcze przed powstaniem tego projektu publicznie go krytykowałem. Zawiązałem specjalną grupę w Europejskim Komitecie Regionów, by budować opór społeczny w regionach Morza Bałtyckiego wobec lobbingu Nord Stream 2. Efektem tego były m.in. działania władz duńskich, które długo wstrzymywały decyzję środowiskową dla tej inwestycji. Z panią Schwesig i innymi niemieckimi władzami zawsze różniliśmy się w tej sprawie – i o tym pamiętamy.
Sama wizyta miała symbolizować, że nadal na pograniczu polsko-niemieckim chcemy żyć w pokoju i wzajemnym rozwoju. Rozmawialiśmy o tym, na czym powinniśmy skupić się w przyszłości. Uznaliśmy, że warto kontynuować współpracę przy projektach wodorowych – po obu stronach granicy powstają takie inicjatywy, a Niemcy są bardziej zaawansowani technologicznie, bo produkują więcej zielonej energii. Wymiana doświadczeń w tej dziedzinie może być osią naszej dalszej współpracy – podobnie jak wspólna promocja turystyczna. Spotkanie było krótkie, ale bardzo owocne – po długiej przerwie i w dobrej atmosferze.
J.M.: Czy rozmawialiście o nielegalnej migracji?
O.G.: Temat zaistniał tylko informacyjnie. Poinformowałem panią premier, że to nie jest decyzja rządu landowego, ani nas – władz regionalnych – że Niemcy wprowadziły kontrole na granicy. Poinformowałem panią premier, że rozmawiałem z ministrem Siemoniakiem o tym, że powinniśmy wprowadzić analogiczne kontrole również po naszej stronie. Sugerowałem, że być może powinniśmy te kontrole i patrole robić wspólnie – żeby pokazać mieszkańcom po obu stronach granicy, że problem migracji istnieje i chcemy go wspólnie rozwiązywać.
Pamiętajmy, że zgodnie z prawem międzynarodowym nielegalni migranci powinni być odsyłani do kraju, w którym przekroczyli granicę. Pewnie będziemy świadkami takich przypadków, że niemiecka policja będzie zawracać ludzi, którzy przekroczyli granicę od wschodu. Rozmawiałem też z wojewodą o tym, jak skutecznie odsyłać takich migrantów – np. do ośrodków azylowych. Problem w tym, że w naszym województwie takich ośrodków nie ma, więc trzeba działać sprawnie, przede wszystkim Straż Graniczna.
W przypadku grupy Somalijczyków, którzy pojawili się w Szczecinie – wszystko wskazuje na to, że zostali przemyceni nielegalnie do Polski, a granicę przekroczyli wcześniej – na Łotwie, przejeżdżając przez Litwę i Polskę. Zgodnie z prawem powinni zostać odesłani tam, gdzie przekroczyli granicę – czyli na Łotwę. Mówię o tym w sposób racjonalny, ale politykom PiS nie o to przecież chodzi. Robią polityczną chucpę – nie pierwszą – starając się straszyć naszych mieszkańców. Nie lekceważę tego, że liczba nielegalnych migrantów wzrasta – to widać. Pewnie wynika to z faktu, że w innych krajach nadbałtyckich granice są mniej szczelne niż w Polsce. Migranci trafiają do Niemiec, a gdy są zawracani, pojawiają się u nas – w miastach i gminach przygranicznych.
Stanowisko rządu RP jest jasne – będziemy z nielegalną migracją walczyć. Ale pamiętajmy też, że część tych osób to ci, którzy wjechali do Polski na podstawie tzw. „wiz Wawrzyka”. O tym PiS już nie chce pamiętać, a teraz, kiedy te osoby nielegalnie przekraczają granicę niemiecką i są zawracane, to też efekt działań poprzedniego rządu.