1000 dni wojny, której nie miało być. Ukraina walczy z rosyjskim najeźdźcą

Od 1000 dni Ukraińcy żyją w strachu, że na ich domy spadną rakiety i drony rosyjskiego agresora. Codziennie ktoś na Ukrainie opłakuje zabitych, próbuje ratować rannych i dzwoni do bliskich, którzy schronili się za granicą.

Czy Polacy przyzwyczaili się do sytuacji za naszą wschodnią granicą i czy nadal skłonni są do pomocy naszym sąsiadom, o tym Paweł Pałczyński, przewodniczący Związku Ukraińców, koło Stargard: „Wiele osób faktycznie się przyzwyczaiło, natomiast cały czas gdzieś tam z tyłu głowy wszyscy chyba mamy tą wojnę pamięci. Pamiętamy o tym i działamy cały czas w celu pomocy. Ja na to mam takie refleksje, że coś, co nie miało prawa się wydarzyć tysiąc dni temu,  wydarzyło się. Coś, co miało trwać trzy dni, trwa już tysiąc dni. No i coś, co powinno było się zakończyć jak najszybciej,  trwa do dzisiaj właśnie i rozwija się w niebezpiecznym kierunku dla wolnej Europy. Natomiast Polacy świetnie się zachowują do dzisiaj” – przekonuje Paweł Pałczyński
Prezydent USA Joe Biden zezwolił Ukrainie na użycie amerykańskich rakiet dalekiego zasięgu do uderzenia na terytorium Rosji. To długo oczekiwana decyzja, podkreśla Paweł Pałczyński: „Uważam, że ta decyzja była wyczekiwana, natomiast to jak wiele wcześniejszych decyzji, ona jest za późno. Natomiast dobrze, że jest. Proszę pamiętać, że wszystkie decyzje, choćby z samolotami F-16, teraz z rakietami Atacams, one się w końcu prędzej czy później dokonują, są pozytywne dla Ukrainy. Natomiast wcześniej są za czerwoną linią, są odrzucane prośby Ukrainy i prezydenta Zełeńskiego, są nieakceptowalne przez te gabinety. Jest to polityka, którą trudno zrozumieć. Natomiast dobrze, że ta decyzja dzisiaj jest, ale drugie pytanie jest, ile tych rakiet ma Ukraina ? Czy to nie jest czasem wyłącznie polityczna decyzja” – mówi Paweł Pałczyński. Eksperci podkreślają, że decyzja prezydenta Bidena mogła zapaść teraz, ponieważ USA chcą przystąpić do rozmów pokojowych z Moskwą, mając w rękawie kartę atutową.
Tysiąc dni wojny to tysiąc dni cierpienia, ale też tysiąc dni niezłomności i solidarności. Przyszłość pokaże, jak wielki wpływ miała na nas ta próba człowieczeństwa.