Wczoraj o 18. w wielu polskich miastach odbyły się kolejne protesty w związku z odrzuceniem projektu zmian w Kodeksie karnym dotyczącym dekryminalizacji pomocnictwa aborcji. Na mapie manifestacji nie zabrakło Szczecina, gdzie przed biurem PSL-u demonstrowały niezadowolone Polki.
15 października wszyscy poszliśmy do urn wyborczych, żeby obalić rządy PiS-u, który jak wiadomo sprezentował wszystkim Polkom piekło kobiet. Mam na myśli oczywiście aborcję. W przedostatni piątek rząd na tapetę, jak się mówi kolokwialnie, wziął właśnie ustawę, która miała dekryminalizować zarówno aborcję, jak i pomocnictwo w aborcji. Była to okazja do spełnienia jednego z postulatów, który spowodował, że tak wielu wyborców i wyborczyń poszło do urn. Niestety zostaliśmy oszukani. Protestujemy, bo jesteśmy znowu zdenerwowane. Nie wierzymy już politykom, dalej będziemy wychodzić na ulice, dalej będziemy walczyć o nasze prawa do samostanowienia o własnym ciele – podkreśla Magda Górecka z Fundacji Lambda Polska
Miejsce protestu, przed biurem PSL nie było przypadkowe, bo to właśnie głosami tej partii, upadł procedowany projekt liberalizujący Kodeks karny. Cezary Pakulski z Polski 2050 jest zawiedziony postawą koalicjantów z PSL.
To dla mnie dość trudny moment, bo przez cały poprzedni rok dość dobrze współpracowaliśmy z PSL-em. Prowadziliśmy uczciwą współpracę w trzech kolejnych wyborach i to, co się wydarzyło ostatnio w Sejmie jest faktycznie bardzo trudne. My jako Polska 2050 zrobiliśmy chyba więcej niż mogliśmy, dlatego że wszystkie osoby, które mogły brać udział w głosowaniu, w tym głosowaniu wzięły udział. PSL mógł zrobić to, co zrobił poseł Zalewski. Mogli nie wziąć udziału w głosowaniu, zostaliby w poczuciu, że ich światopogląd nie został w żaden sposób naruszony, a nie zrobiliby w konia tych wszystkich kobiet, które im uwierzyły – przekonuje Cezary Pakulski z Polski 2050
Najmocniejsze z haseł, które aktywistki wykrzykiwały, skierowane było najczęściej do szefa ludowców Władysława Kosiniaka-Kamysza i posła Koalicji Obywatelskiej Romana Giertycha. Pierwszy podczas głosowania nad dekryminalizacją aborcji zagłosował przeciwko, drugi nie wziął udziału w głosowaniu, za co został zawieszony przez premiera Tuska w prawach posła klubu KO.
Foto: Janusz Merz/Twoje Radio