Jeżeli chodzi o osy, no to osy są wredne i potrafią zaatakować bez jakiegoś sygnału za bardzo. Jak jeżdżę do szerszeni, mimo tego, że one są wielkie, jeżeli im nic nie zrobię, to mogę im nawet zdjęcia robić z pięciu centymetrów i one w ogóle się nie ruszają. One są zajęte swoją robotą, to osy już są bardziej niebezpieczne, ponieważ osy mają to do siebie, że atakują bez przyczyny. Środki, których używam, to są środki kontaktowe, które działają do 24 dni. Jak one będą chodziły po powierzchniach zatrutych, to się będą zatruwały. A o to nam chodzi. Wszystkie powierzchnie, gdzie tam spryskałem środkami chemicznymi, trzeba spłukać wodą z detergentem i tak naprawdę już pojutrze będzie można użytkować garaż.
My jeździmy tylko i wyłącznie praktycznie do użyteczności. Jakieś szpitale, żłobki, przedszkola, DPS-y. Jeśli chodzi o prywatne posesje raczej nie jeździmy. To nie jest sytuacja nagła, to nie jest nagłe zagrożenie życia.
Podpalać to nie polecam. Słyszałem już takie historie, byłem u klientów, którzy wcześniej próbowali ognia i zajmowały się całe szopy, ale jeżeli chodzi o gaśnicę, to jak najbardziej jest to dopuszczalny środek. Ja go nie stosuję jako profesjonalna firma, ponieważ są to środki wziewne, jak dezodorant, czyli one od razu trafiają do płuc. Tam oczywiście producent, jak ktoś przeczyta etykietę, ma napisane, żeby stosować je z 4-5 metrów na przestrzeni otwartej. W związku z tym, jeżeli mamy jakieś osy gdzieś tam na poddaszu, już nie wolno. Trzeba mieć specjalistyczną maskę z filtrami węglowymi, żeby się nie zatruć. Jeżeli chodzi o osy, które wchodzą gdzieś tam pod dachówkę, też to nie za wiele da, bo osy mogą wchodzić sobie w jednym miejscu, ale gniazdo może być półtora metra dalej.