Gdyby nie szybka reakcja stargardzkiego dzielnicowego, mogłoby dojść do tragedii. Podczas obchodu, mundurowy wyczuł wydobywającą się z jednego z mieszkań na siódmym piętrze bloku mieszkalnego woń gazu.
Zaniepokojony sytuacją szczegółowo rozpytał mieszkającą tam 84-letnią kobietę, która w tym czasie opiekowała się 10-letnią wnuczką. – Starsza pani potwierdziła, że ulatniający się gaz był chyba gdzieś zgłaszany, ale nie jest pewna, co z tą sprawą zostało zrobione, dlatego policjant natychmiast przewietrzył wszystkie pomieszczenia i wezwał na miejsce pogotowie gazowe – relacjonuje rzecznik stargardzkiej komendy policji Łukasz Famulski. Jak się okazało za lodówką znajdował się nieszczelny zawór, z którego wydobywał się gaz. Wezwani na miejsce pracownicy spółdzielni usunęli usterkę. Na szczęście nie trzeba było ewakuować mieszkańców budynku.