"Słyszeliśmy wybuch, wszędzie dym i szkło"

Podróżujący po Europie Amerykanin polskiego pochodzenia, który odwiedzał między innymi swoją rodzinę w Goleniowie, był niemal bezpośrednim świadkiem ataku terrorystycznego na lotnisku w Brukseli.

Michałowi Twardowskiemu i jego dziewczynie udało się chwilę wcześniej przejść przez odprawę i opuścić terminal pasażerski. – – Właśnie mieliśmy wsiadać do samolotu – relacjonuje.

W zamachach na lotnisku Zaventem i stacji metra Maalbeek zginęło 31 osób, około 300 zostało rannych. W Brukseli wciąż obowiązuje pomarańczowy alert – nie działają niektóre linie metra, port lotniczy nadal jest zamknięty.

Paweł Palica