W nocy z 5 na 6 stycznia 80 lat temu niemiecki Szczecin stał się celem nalotu brytyjskich ciężkich bombowców. W jego wyniku znaczna część miasta została obrócona w gruzy, a funkcjonowanie przedsiębiorstw zajmujących się produkcją zbrojeniową poważnie zakłócono.
– Szczecin a w zasadzie Stettin w drugiej połowie lat 30. XX w. przeżył dynamiczny rozwój. W czasie II wojny światowej ta stolica prowincji Pommern była jednym ze strategicznych ośrodków przemysłowy na terenie III Rzeszy. Znajdował się tu ważny port morski, stocznie Oderwerke i Vulkanwerf, zakłady samochodowe Stöwer, fabryka silników lotniczych Motorenbau GmbH oraz ok. 600 innych zakładów przemysłowych i 400 firm usługowych pracujących na potrzeby wojenne hitlerowskich Niemiec. W pobliskich Policach funkcjonowały zakłady chemiczne Hydrierwerke Pölitz AG produkujące paliwa syntetyczne z węgla kamiennego na potrzeby Wehrmachtu i Luftwaffe. Znaczne oddalenie od lotnisk skąd startowały alianckie bombowce zapewniało mu względne bezpieczeństwo – mówi Wiesław Kaczmarczyk z Instytutu Pamięci Narodowej.
Bomby burzące i zapalające spadły na Śródmieście, Nowe Miasto oraz część Starego Miasta. Ostatni brytyjski bombowiec zrzucił swój ładunek o 5:30. Był to jeden z cięższych nalotów jakie przeżyli mieszkańcy niemieckiego Szczecina. W gruzach legło 500 domów a życie straciło 250 osób. Spłonęła katedra pw. św. Jakuba. RAF stracił w nalocie 13 maszyn zestrzelonych przez Luftwaffe.
Foto: Dzisiejsza ulica Jana Matejki po wstępnym odgruzowaniu, koniec lat 40. XX wieku. Nieznany fotograf (Wojskowa Agencja Fotograficzna