Z Koszalina ruszył transport z darami, które w Przemyślu przejmie Fundacja „Magia Karpat”, by dostarczyć je do Ukrainy bezpośrednio na linię frontu i do utworzonych tam szpitali polowych – przekazał w poniedziałek przewodniczący zarządu Oddziału Koszalińskiego Związku Ukraińców w Polsce Roman Biłas.
Dary przez ostatnie trzy miesiące gromadzone były w IV Prywatnym LO w Koszalinie, które przejęło zbiórkę od kończącego działalność Stowarzyszenia Pomocy Polakom ze Wschodu, oraz w siedzibie koszalińskiego oddziału Związku Ukraińców w Polsce.
„Mamy tu karimaty, koce, śpiwory, pościel, odzież dla osób w wieku od 0 do 100 lat, żywność z długą datą przydatności, chemię” – wyliczał prezes stowarzyszenia i dyr. IV Prywatnego LO dr Zygmunt Czapla podczas briefingu prasowego zorganizowanego przed wyjazdem darów do Ukrainy, dziękując wszystkim darczyńcom.
Roman Biłas przekazał, że ponadto zebrano medykamenty bez recepty, liczne produkty niemieckie, dzięki nawiązanej współpracy ze społecznością z Hamburga, która, w ocenie Biłasa, mocno zaangażowała się w pomoc Ukrainie.
Zaznaczył, że wartość całego transportu to ok. 150 tys. zł.
Bus z darami wyjechał z Koszalina (Zachodniopomorskie) w poniedziałek po południu i jeszcze tego samego dnia dojedzie do Przemyśla. Tam, jak poinformował Biłas, przejmie go Fundacja „Magia Karpat”, która dostarczy dary bezpośrednio na linię frontu i do położonych przy niej szpitali polowych. We wtorek dary powinny być już w Ukrainie.
Biłas nie ukrywał, że wszystkim zaangażowanym w zbiórkę zależało na tym, by z wysłaniem darów zdążyć przed grudniem. „Zmieniają się przepisy na Ukrainie. Do końca listopada możemy przesyłać tę pomoc w sposób bezkolizyjny. Natomiast od grudnia rząd Ukrainy wprowadza zapisy, które są dość restrykcyjne. (…) Trzeba te transporty zgłaszać przez ministerstwo, co wprowadza dodatkową biurokrację. My chcieliśmy jeszcze tego uniknąć” – tłumaczył przewodniczący zarządu Oddziału Koszalińskiego Związku Ukraińców w Polsce.
Podkreślił, że poniedziałkowy transport darów do Ukrainy jest już trzynastym z Koszalina. Pierwsze trafiały do miasta partnerskiego Iwano-Frankiwska, kolejne kierowane są już na linię frontu, w tym także do mieszkańców, którzy nie opuścili swoich domów. „Często osoby starsze tam zostały i żyją z dnia na dzień” – mówił Biłas.
Przewodniczący zarządu Oddziału Koszalińskiego Związku Ukraińców w Polsce przekazał, że trudno jest określić dokładną liczbę uchodźców z Ukrainy, którzy przebywają obecnie w Koszalinie. Szacunkowe dane wskazują, że może być ich ok. 3000.
„Ta sytuacja jest wyjątkowo niestabilna. Kto znajduje pracę, to zostaje, a kto nie (…) często jedzie dalej, także na Zachód” – przekazał Biłas. Jednocześnie dodał, że uchodźcy, którzy obecnie przyjeżdżają do Polski i w Koszalinie nie mają bliskich, zwykle nie wybierają już Koszalina na miejsce docelowego pobytu.
Najwięcej ofert pracy w regionie dla Ukraińców jest w gastronomii w miejscowościach w pasie nadmorskim, w branży spożywczej, w tym w zakładach przetwórstwa rybnego oraz w branży budowlanej na stanowiskach, które nie wymagają dobrej znajomości języka polskiego.
W ocenie Biłasa, w porównaniu z pierwszymi miesiącami wojny, zdecydowanie więcej uchodźców chce podwyższać swoje kwalifikacje zawodowe i uczyć się języka polskiego, by móc starać się o lepszą pracę.
Przekazał, że po przeprowadzonym remoncie koszalińskiej siedziby oddziału Związku Ukraińców w Polsce, który ma potrwać do końca grudnia br., powstanie kawiarenka integracyjna. Tu uchodźcy przebywający w Koszalinie i na terenie Pomorza Środkowego będą mogli się zintegrować, wysłać dzieci na naukę języka ukraińskiego, zajęcia muzyczne czy zapisać do chóru. (PAP)
autorka: Inga Domurat
ing/ apiech/